Witajcie w piękny wiosenny dzień!
Dziś tematem postu będą uczucia, które pojawiają się w człowieku w trakcie programowania. Zdaję sobie w tym miejscu sprawę, że dla wielu ludzi spoza IT temat ten może się wydać trochę dziwny. Zazwyczaj programiści nie wyglądają na osoby, w których wnętrzu kotłują się stada emocji. Nic bardziej mylnego. My koderzy, w trakcie pracy, jesteśmy wystawieni na działanie wielu, czasem naprawdę skrajnych, uczuć. Dziś przyjrzymy się, jak to się dzieje, że w ciągu dnia jesteśmy w stanie popadać z ekscytacji w rozpacz i co możemy z tym fantem zrobić.

Ekscytacja

Nie mogłabym zacząć tego tematu od jakiegokolwiek innego stanu emocjonalnego. Kurczę, większość z nas robi to, co robi, dlatego, że uwielbia uczucie ekscytacji, pojawiające się w momencie rozwiązania problemu. Gdy po dłuższym czasie okazuje się, że nasz kod działa, wielu z nas ma ochotę rzucić klawiaturę w kąt i odtańczyć na środku taniec zwycięstwa (ku uciesze naszych kolegów z pracy).

Podekscytowanie pojawia się równie często, gdy stajemy przed nowym, ciekawie się zapowiadającym problemem. Czy tylko mnie przechodzą dreszcze jak widzę na horyzoncie jakieś wyzwanie? Z pewnością nie powinniśmy walczyć z emocjami tego typu. To one sprawiają, że wykonywanie zawodu programisty sprawia nam radość. Czasami jednak na taką ekscytację należy uważać. Zbytnie zajaranie się problemem może powodować, że stracimy rozsądek w ocenie sytuacji. Ekscytacja nowymi technologiami może się skończyć wymienianiem framework’a co 3 miesiące. Zbyt kreatywne podejście do problemów może skutkować overengineeringiem i zdecydowanie przerośniętym rozwiązaniem. Podekscytowanie jest w porządku, dopóki nadal korzystamy z rozsądku.

Zniechęcenie

Na drugiej stronie szali pojawia się uczucie zniechęcenia i przygnębienia. Nadchodzą chwile, a czasem nawet godziny czy dni, gdy nasza praca nie sprawia nam radości. Dzieje się tak z wielu powodów. Być może rozwiązanie problemu od dłuższego czasu majaczy nam na horyzoncie, a my nie jesteśmy w stanie go dorwać i urzeczywistnić.
Może akurat trafiło nam się jakieś nudniejsze zadanie do wykonania i nie realizujemy w nim całego naszego potencjału lub wręcz przeciwnie, mamy w ostatnim czasie zbyt dużo obowiązków. Najgorsze co może się przytrafić to początki czającego się w oddali (lub może już całkiem blisko) wypalenia zawodowego.

Tego typu emocje również często są częścią palety uczuć programisty i jako takie należy nauczyć się je akceptować. Jednak głupstwem byłoby w tym momencie nie podjąć żadnego działania lub kontynuować je w takiej formie jak obecnie i oczekiwać innych rezultatów. Zniechęcenie powinno być raczej postrzegane jako sygnał do zmiany - czy to sposobu podejścia do problemu czy naszej organizacji czasu, a może nawet pracodawcy, formy pracy czy też zawodu.

Zdziwienie

Oj, programiści dziwnią się często. Począwszy od: “Czemu to NIE działa?!”, skończywszy na “A czemu TO działa?”. Uczucie zdziwienia towarzyszy nam w pracy nie rzadko. Często czyni naszą pracę ciekawą, ale może być również powodem frustracji. Gdy dziwimy się nad niezbyt czytelnym kodem, wytworzonym przez kogoś innego, może czasem paść kilka słów za dużo. (Śmiesznie jest, gdy okazuje się, że to my jesteśmy autorami tego niezbyt zgrabnego rozwiązania :)

Zazwyczaj, gdy się dziwimy okazuje się, że wtedy gdzieś z boku czai się okazja do nauki. Warto pójść za ciosem i takie zdziwienie wynikające z niewiedzy przekuć na naszą korzyść i się czegoś nauczyć.

Życie w IT jest pełne różnych odcieni. W ciągu jednego dnia jesteśmy w stanie przejść od histerii do euforii gapiąc się na jeden fragment kodu :) Ale taka już nasza praca. Nie bójmy się tych uczuć doświadczać, bo powodują, że to co robimy jest takie ciekawe :)

A jakich Wy emocji doświadczacie jako programiści? Koniecznie podzielcie się z innymi w komentarzach.

Do następnego,
Ania